reklama

Sanok: Piękne miasto z niedociągnięciami? – Co myślą mieszkańcy i turyści" [SONDA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: MBL w Sanoku

Sanok: Piękne miasto z niedociągnięciami? – Co myślą mieszkańcy i turyści" [SONDA] - Zdjęcie główne

foto MBL w Sanoku

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMimo, że to już wrzesień, sezon turystyczny jeszcze trwa. Widać to szczególnie w sanockich muzeach oraz w centrum miasta. Popołudniami i wieczorami sporo amatorów mają ogródki gastronomiczne. Z gośćmi odwiedzającymi Sanok, rozmawiamy o naszym mieście, pytając o wrażenia. 
reklama

Generalnie Sanok im się podoba, zwłaszcza jego położenie, z wijącym się u jego podnóża Sanem. Największy podziw budzą muzea.

– Tylko dla zobaczenia skansenu warto było tu przyjechać, pokonując odległość 500 kilometrów

– mówi jeden z gości, przybyły aż z Wrocławia.

– Mieliśmy tylko „rzucić okiem” i kontynuować podróż w Bieszczady, dokładnie do Ustrzyk Górnych, które są miejscem docelowym naszej tygodniowej bieszczadzkiej eskapady, a tu okazuje się, że skansen zajął nam całe pięć godzin. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że nie można być w Sanoku, nie obejrzawszy galerii Zdzisława Beksińskiego w zamku. Decyzja była szybka: wracając z Bieszczad, zatrzymujemy się na jeszcze jeden dzień w grodzie Grzegorza

– mówi nam wrocławianin, którego zaczepiamy w jednym z ogródków gastronomicznych w Rynku.

Cała rodzinka postanowiła skosztować regionalnego proziaka, przyznając, że pierwszy raz słyszy o czymś takowym. Zwabiła ich obcobrzmiąca im nazwa „proziakownia”. 
    O wrażenia pytamy kilkuosobową grupę wychodzącą z zamku. Są zachwyceni. Głównie Beksińskim, o którym słyszeli i dużo wiedzieli, ale nie tylko. Nie spodziewali się natomiast, że sanockie Muzeum Historyczne posiada tak wspaniałą kolekcję ikon. Po oglądnięciu ich, w pełni uwierzyli w słowa przewodnika, z których wynikało, że jest to największa i najpiękniejsza kolekcja ikon w Polsce.

– Zachęcił nas także do obejrzenia ikon w Muzeum Budownictwa Ludowego, gdzie znajduje się ich stała ekspozycja pod nazwą „Ikona karpacka”. Byliśmy mile zaskoczeni, gdy poinformował nas, że zawiezie nas tam bezpłatnie, a potem odwiezie, specjalny busik, przeznaczony dla turystów. To dodatkowe punkty dla Sanoka

– pada komplement. 

    Pod wieczór postanowiliśmy odwiedzić pizzerię „Xavito”, gdzie dominują goście przybyli z zewnątrz. To głównie dzięki nim, mimo iż to dzień powszedni, niemal wszystkie stoliki są zajęte. Zaczepiamy przybyszów, pytając o doznania kulinarne i w ogóle o wrażenia z pobytu w Sanoku. Trafiamy na rodzinkę sanockich warszawiaków, kilka razy w roku odwiedzających tu swoich rodziców i dziadków.

– Xavito to nasze ulubione miejsce. Ma nie tylko jedną z najlepszych, jakie jedliśmy pizzę, ale także swój klimat. To ważny punkt na mapie gastronomicznej Sanoka

– dowiadujemy się od smakoszy pizzy z tego właśnie miejsca.


    W parku miejskim im. Adama Mickiewicza spotykamy parę młodych ludzi z plecakami. Na nasze pytanie: jak podoba im się sanocki park – słyszymy odpowiedź:

Jest piękny, wyjątkowy, wznoszący się nad miastem, jeden z niewielu w kraju parków górskich. Ale mógłby być jeszcze piękniejszy i bardziej zadbany. Punkt widokowy, z którego nie ma żadnych widoków, zaniedbane źródełko Chopina czy kopiec Adama Mickiewicza, który powinien być prawdziwą perełką, a jest zarośniętym pagórkiem, nie wystawiają gospodarzom najwyższych ocen. Z pewnością sanocki park byłby jedną z większych atrakcji Sanoka, ale trzeba by o to zadbać, czyniąc go perełeczką. Warunki ku temu ma!  


    A na co skarżą się sami sanoczanie? Co - ich zdaniem - trzeba byłoby zrobić, aby opinie przyjezdnych o ich mieście były jeszcze lepsze? 
    W pierwszej kolejności wymieniają obiekty - straszaki, które albo jak najszybciej powinny zniknąć, albo należałoby ich wyremontować. Listę tych ostatnich otwiera budynek przy ulicy Zamkowej, który od kilkunastu lat niszczeje, a który w zamyśle właściciela miał być czterogwiazdkowym hotelem. Położony w przepięknym miejscu, nieopodal zamku, wystawia Sanokowi jak najgorszą opinię.

Dorównuje mu w tym budynek przy ul. Sienkiewicza, w którym kiedyś mieściła się komenda Policji. Przed laty pozbyły się go władze powiatu, sprzedając prywatnej osobie, bez określenia na co zostanie wykorzystany i kiedy przestanie straszyć. Wśród obiektów, które powinny zniknąć, sanoczanie w pierwszej kolejności wymieniają halę targową przy ul. Piłsudskiego. To kolejny wstyd Sanoka, położony w samym jego centrum.

Widać nie razi gospodarzy miasta, choć mieszkańców bardzo. Przyjezdnych, odwiedzających Sanok tudzież. Podobnie jak historyczny (nie wiadomo dlaczego nie zabytkowy) budynek u zbiegu ulic: Jagiellońskiej (48) i Daszyńskiego, zwany „Murowanką”. Kiedyś wyznaczał granicę Sanoka, dziś wrósł w miasto, szpecąc go w sposób niemiłosierny. Czy długo jeszcze?

    Szpecą nie tylko zaniedbane budynki. Złą markę wystawiają miastu niektóre parkingi, zwłaszcza ten przy ulicy Jagiellońskiej, obok hotelu „Pod trzema różami”. Przed laty miasto się go pozbyło, bez warunków co powstanie w tym miejscu i kiedy. Jego prywatny nabywca szybko doszedł do wniosku, że zrobi na nim najlepszy interes, zamieniając działkę w parking. I tak się on kręci. Gdyby ogłosić konkurs na najbrzydszy i najbardziej zaniedbany miejski parking w województwie, ten przy Jagiellońskiej w Sanoku miałby duże szanse, aby zwyciężyć. 

    Skoro o publicznych placach mowa, ostrzem krytyki należałoby schłostać właścicieli terenów przyległych do marketu Carrefour. Ich część zajmuje tenże obiekt handlowy, drugą, znacznie większą stanowi plac targowy, na którym dwa razy w tygodniu prowadzony jest handel. Właścicielom działek kompletnie nie zależy na tym, aby ten handel ucywilizować. Ich nawierzchnia jest tak dziurawa, że koła można pogubić. Ale komu to przeszkadza? Nikomu nie przeszkadzają też tumany kurzu, wzbudzane przez pojazdy. Liczą się klienci i kasa! Co tam kierowcy!

    Takich niezadbanych terenów jest więcej. Wystarczy na przykład odwiedzić salon meblowy w dzielnicy Dąbrówka przy u. Stapińskiego. Stan dróg dojazdowych i całe otoczenie budynku nie zachęca do odwiedzin i pozostawia wiele do życzenia. Podobnie jak centrum ogrodnicze zwane „Zieloną oazą” przy ulicy Lipińskiego 25. Wjazd do niego i teren przed głównym wejściem jest dziurawy niczym ser szwajcarski. Czy właścicielom „oazy” naprawdę nie jest wstyd z tego powodu?

    Podsumujmy to. Przyjezdnym odwiedzającym Sanok na ogół miasto się podoba. Sanoczanom zresztą też, choć ci mają znacznie więcej krytycyzmu i dostrzegają wiele słabych punktów. Dlatego, kiedy ich pytamy: czy uważają, że Sanok to ładne miasto, przed słowo „ładne” najczęściej dodają wymowne: „niby”.  

Chcemy poznać Twoje zdanie! Jak naprawdę oceniasz Sanok? Czy nasze miasto to ukryty klejnot, czy może wymaga pewnych poprawek? Weź udział w naszej sondzie i podziel się swoimi przemyśleniami na temat turystyki, infrastruktury oraz tego, co warto zmienić, by Sanok był jeszcze piękniejszy. Twoja opinia ma znaczenie!


reklama
SONDA

Co Twoim zdaniem najbardziej szpeci Sanok?

Zagłosowało 1 osób
Zagłosuj
Głosy można oddawać od 10.09.2024 od godz 20:30
Aby móc wziąć udział w głosowaniu, należy być zarejestrowanym i zalogowanym na naszym serwisie
reklama
Artykuł pochodzi z portalu korsosanockie.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama